środa, 6 sierpnia 2014

niekończąca się tęsknota

Czujesz jak cisza próbuje wygrać z myślami?
pewnie nie, bo otacza nas chłód.
Przyjemny dreszcz zaczyna wypełniać ciało.
Posadzka chodnika jeszcze trochę rozgrzana słońcem,
a już pokryta otumaniającą szatą nocy.
Grafitowe niebo rozpościera się w przestworza,
miliony zagubionych gwiazd rozświetlają wszechświat.
Ich blask opada Ci na twarz.
One o Ciebie walczą,
każda chce być ta jedyną, świecić tylko Tobie.
Kuszą swoim pięknem,
szepczą Ci marzenia, opowiadają o sobie
Chcą Cię zdobyć słowami.
Lecz dalej znajdujemy się w nieskazitelnej ciszy.

Jak?

Każda jest tak blisko Ciebie i 
jednocześnie tak bardzo za Tobą tęskni.
A Ty pozostajesz spokojna, niewzruszona,
upojona nocą.
Jesteś jak nieżywa,
nic Cię nie obchodzi.
One tak bardzo Cię pragną!
chcą zajrzeć w oczy, które już dawno uwiodły.
Nie są już jasne, maja w sobie noc, 
blask morza, przeradzający się co chwila w sztorm
każda pragnie dostrzec w nich swe odbicie.
Lecz Ty nawet nie drgniesz,
pozostaniesz jak w letargu.
Chcesz, żeby się wpatrywały, zabiły.
One marzą być Twoją nocą,
pragną pozostać w Tobie.
Rozświetlić i poczuć zimno ciała,
by móc za chwilę po nim wędrować, 
usłyszeć kojący oddech,
zobaczyć zamkniętą duszę,
doznać eksplozji, 
zapamiętać najdrobniejszy szczegół,
są zbyt wyjątkowe, aby jakiś pominąć,
całować karminowe usta,
czuć słodycz chwili 
dodawaną do gorzkiego smaku życia.
I przez ten moment uniosą Ciebie
w niewyobrażalną przestrzeń.
Zobaczysz drugą stronę nieba,
poczujesz ten zapach!

By móc skapnąć jak łza,
robić się o brukowaną posadzkę.
Umrzeć jak one każdej nocy.




wtorek, 5 sierpnia 2014

powrót

Już biegnę, jeszcze tylko trochę
zaraz Cię obejmę w ramiona,
zaczekaj na mnie mój kochany
zetrze łzy z Twej jasnej cery
niektóre już zaschły,
ale ja przywrócę w nich życie.
Tylko mi przebacz.
Tak, wiem, zbyt długo mnie nie było,
na pewno za mną tęskniłeś,
obiecuję, że już Cię tak nigdy nie zostawię samego.
Radość nie jest ze mną szczera,
owija sobie nas wokół palca.
Ale nie płacz już, wróciłam.
Zaopiekuje się Tobą.
Przecież wiesz, że nie mam czym innym.
A ja tak bardzo potrzebuje kogoś do kochania....


piątek, 1 sierpnia 2014

co mi gra

Cisz otula mnie
ciężką wonią niewypowiedzianych słów.
Nade mną połyskujący ocean.
Dziś tak spokojny, nawet nie drgnie.
Czasem tylko kropla zahaczy o koniuszek koszuli.
Czuję jak wtapia się w materiał,
iskrzące zimno po woli styka się ze skóra,
igra z nią.
Przesiąka podświadomość ujawniając strach.
Płaczę przez was, a krzyk środka dyktuje
takt połyskujących marzeń?
Które monotonnie rozbijają się na kaflach...
nie potrafię już zapanować,
nad emocjami,
własnym ciałem, psychiką
tak, ta noc się upaja.
Goryczą słodkich nut bólu ~



czwartek, 31 lipca 2014

ona

Znów leżę tak blisko niej, zbyt blisko...
Patrzę na nią, dostrzegam te delikatne, różane usta,
teraz lekko rozchylone, prawie niewidocznie,
wyglądają jeszcze bardziej oszałamiająco niż zwykle.
Przez chłód jej cera jest jeszcze bledsza, wszytko się odznacza - 
spojrzenie - takie niewinne, jakby odłączone od całości.
Przeszklony błękit, w miarę dłuższego patrzenia dostrzegam
miliony poruszających się z gracją świetlików, 
tworzą jakieś myśli, które są zagadką.
Nie wiem czy to przez wypity alkohol czy chce tego samego co ja..
Nigdy nie potrafię rozszyfrować tego spojrzenia.
Jest przesiąknięte erotyzmem, a jednocześnie zamknięte.
Nie wiem czy zdaje sobie sprawę jak bardzo jej pragnę,
choć mam nadzieję, że nie widać tego po mnie..

Chcę jej.

Chcę ją pociągnąć za rękę, nawet jeśli nie będzie chciała pójść za mną.
Chce zobaczyć z bliska całą skrywaną namiętność,
jej oczami widzieć nieskończoność.
Delikatnie położyć ją na zroszonej trawie.
Włożyć dłonie pod jej płaszcz, wędrować...
czuć dreszcz, spijać go powoli z całej niej.
Chcę dostrzec nagość, zobaczyć żar,
zatopić ręce w jej włosach, pociągnąć do tyłu
i zakazać ruszać, zatopić się w ustach.
Poczuć ją całą!
Zlizywać nienasycony smak, wszystkie zmartwienia,
aż ujrzę czarną głębie duszy.



poranki

Dziś znów jest jeden z tych dni,
w których nie widzisz potrzeby wstania z łóżka.
Niby wszytko jest na swoim miejscu,
ale jednak odczuwasz brak.
Zupełny brak wszystkiego.
Słyszysz gdzieś w oddali odgłos życia
lecz do Ciebie on prawie nie dociera.
Czasem znienacka muśnie Twój nadgarstek,
pociągnie za sobą i znów zatańczy na środku ulicy,
zakręci Tobą, a wiatr będzie mu wtórował,
delikatnie pieścił chłodem dnia 
nieskończonego w emocje.
Ale nie martw się iskierki szczęścia się nie pokażą,
są długi czas u kogoś innego.
Przecież wiesz, że dla Ciebie nie ma ciepła...
Powinnaś wydorośleć i wiedzieć, 
że nawet wiatr odleci.
Spokojnie, odwiedzi Cię jeszcze ze zmartwieniami.


środa, 30 lipca 2014

obraz nocą

Siedzę bezczynnie z głową opartą w rękach,
bicie serca przeszywa na wskroś ciszę, która jest niemal namacalna.
To się dzieje nagle, zupełnie niezależnie ode mnie...
nicość przeradza się w lawinę myśli i obrazów.
Obraz się wyostrza i zaczynam widzieć Ciebie....
myśleć o Twoich przenikliwych oczach, skrywających głębię,
o precyzyjnie zarysowanych wargach, muśniętych nadzieją.
Myślę o każdym uśmiechu, albo o niepozornym wiotkim ciele.
O zimnej bieli Twoich nóg, każdym zdaniu które dostałam do przeczytania.
O słowach wypowiedzianych beznamiętnym głosem,
które zmusiły do płakania.
O muzyce której bym chciała słuchać z Tobą tylko leżąc, 
albo o bliskości Ciebie, zimnej i delikatnej skóry...
I tak tęsknię nieprzerwanie nocą. 
Bezczynna rozpacz przeplatana słona łzą na ustach..



dlaczego ukrywamy się przed sobą?

herbata


Znów wypijam smutek.
Mgliste światło miesza się z czernią,
po woli zamazują jakikolwiek sens
wyobrażenia zanikają.
A ty jednak musisz zostać,
właśnie po tej stronie.
Nigdy ci nie pozwolą ujrzeć więcej...
Tylko czasem możesz dotrzeć blask
tak nikły na odbiciu szkła.
Codzienność własnych urojeń, zbyt mocnych na dziś.
Pamiętaj, że zostajesz.
We własnej otchłani niespełnienia.





teatr

Leżała opleciona satyną problemów dogłębnie przekłuwającą jej duszę. To było już nie do wytrzymania.
Ta przerażająca profuzja, świat bez subtelności, nieustanna zazdrość, kalectwo, pycha, udawanie. Idziesz ulicą i czujesz się jak w teatrze, czy tak musi być?
To ją zaczęło przerastać. Odłożyła swoją osobowość i zmartwienia na nocny stolik. Ulżyło jej.
Nic jej już nie przygniatało. Utęskniona wolność napawała ją pięknem.
Poczuła dawny zapach życia. Spalone świece, ciepło, bergamotkę, wilgoć materiału, krusząca się duszę. Każdy kawałek był innym doświadczeniem, tworzącym zupełnie czysty wyjątkowy obraz, którego nie potrafiła wcześniej dostrzec.
Mogła leżeć i prosić o inną siebie, której nie potrzbowała